Zygzak- Złamasek, takie śmieszne imię otrzymałem od swoich tymczasowych opiekunów.
Dlaczego? Już spieszę z odpowiedzią.
Pomogli mi, kiedy najbardziej potrzebowałem pomocy. Byłem malutkim kotem z ulicy, nikomu niepotrzebnym, przeganianym z miejsca na miejsce. Miałem złamany ogonek (dziś po złamaniu pozostało tylko zgrubienie) i byłem bardzo, bardzo głodny. Dzięki wspaniałej opiece moich ulubionych fundacyjnych opiekunów, mam dach nad głową, miskę pełną dobrego jedzenia, mnóstwo kocich braci i sióstr i oczywiście opiekę weterynaryjną.
Nie mam tylko własnego miejsca na ziemi, domu i rodziny.
Fundacyjni przyjaciele mają ręce pełne roboty, każdego dnia trafia do nas nowa bieda, która potrzebuje pomocy. Jest nas tu zdecydowanie za dużo. W domowym zaciszy z pewnością szybko nabiorę zaufania.
Boję się jeszcze szybkich ruchów i hałasu. Ale wystarczy powolutku wyciągnąć do mnie dłoń i z zaciekawieniem podchodzę a nawet delikatnie mruczę.
Ja nie mam czasu na nudę, ciągle jest przecież tyle kątów do zwiedzenia i tyle przestrzeni do wybiegania.
Mam około 1,5 roku. Czy dasz mi szansę?