Tragedia ludzi i zwierząt. Zabraliśmy 15 kotów w tym kocie maluszki.
Bez Was nie damy sobie rady.
pomagam.pl/y7bnkm
Zgłoszenie jakich wiele „Stado kotów dokarmiane przez bezdomnych. Rozmnażały się w niekontrolowany sposób, chorowały i umierały…” Co zrobić, kiedy brakuje środków nawet na jedzenie i wodę. Ta interwencja była niezwykle poruszająca i jednocześnie przerażająca. Dotarliśmy do bezdomnych ludzi i zwierząt mieszkających w skrajnym ubóstwie na odludziu, w starym blaszanym kontenerze. Widok, jaki się nam ukazał, był przerażający - brak podstawowych warunków do życia. Brak wody i prądu tylko pogłębiał dramatyczną sytuację, w jakiej się znajdowali. Opiekunowie tych bezdomnych istot starali się jak mogli, ale brakowało im środków, aby zapewnić byt Braciom Mniejszym o leczeniu czy kastrowaniu nie było nawet mowy. Jedyne, czym mogli dokarmiać koty, które się tam rozmnożyły, to jedzenie dla ludzi, resztki - ryż, makaron i czasem jakaś jedna kocia puszka na całe stado. Zwierzęta, które odławialiśmy są chore, zapchlone, zarobaczone. Nie można mówić o skrajnym wychudzeniu, ale z pewnością nie były odżywiane prawidłowo. Wszystkie kocie maluszki oraz ich mama, które zabraliśmy, mają oznaki kociego kataru, a jeden z nich wykazuje objawy neurologiczne. Widok płaczących opiekunów, którzy byli bezradni wobec swojej sytuacji, był ogromnie poruszający. Ale do brzegu... Dziś wszystkie dorosłe koty, oprócz kociej mamy zostały wykastrowane.
Bella, Beta, Beti, Berni, Bert, Baśka oraz Beila otrzymały również preparaty na zewnętrzne i wewnętrzne pasożyty. Każde z nich miało pobraną krew do badania i testy na FiV i FeLV. Najmniejsze maluszki i ich mama Benia są w trakcie leczenia kociego kataru. Dzieci Bogusia, Buźna oraz Bronek (dla którego pomoc przyszła z późno i czeka go amputacja oczka) jak i mały Brysiu, który ma zmiany neurologiczne, które wymagają dalszej diagnostyki przebywają w naszej placówce w Bojanie, one również zostały odpchlone i odrobaczona i przeszły testy koronawirus, giardia i panlekopenia. Na pomoc i dom tymczasowy w lecznicy czekają również 7 tygodniowe kocięta : Guniś, Bunia i Sami, które podobnie jak maluszki otrzymały niezbędną profilaktykę weterynaryjną. Niestety koszt opieki i zabiegów dla tak licznego stada wyniesie nas 3500. Jesteśmy załamani. Z pewnością bez Was nie damy rady, nie mamy już środków a zwierzęta trafiają do nas każdego dnia. Boimy się co będzie dalej ... Każda pomoc nawet najmniejsza będzie dla nas ogromnie ważna.